Kiedy kilka dekad temu powstawały pierwsze sklepy internetowe, nikt nie spodziewał się, że e-commerce stanie się tak silną i prężnie działającą gałęzią gospodarki. Możliwość sprzedaży w sieci przyniosła prawdziwą rewolucję w tradycyjnym handlu. Kolejny przewrót dokonał się w czasie pandemii koronawirusa. Zakupy w sieci stały się podstawą dla wielu konsumentów. Sytuacja ta wygenerowała potrzebę zmian w e-handlu. Zarówno w zakresie technologii, jak i podejścia do klienta.
Rok 2020 i 2021 to ogromny wzrost popularności e-commerce. Sytuacja pandemiczna sprawiła, że sklepy internetowe przeżyły prawdziwe oblężenie. To zaś wygenerowało potrzebę zmian. Sprzedawcy zaczęli myśleć o większej stabilizacji swoich e-biznesów, przez co dostawcy rozwiązań dla sklepów internetowych musieli postawić na rozwój platform. W ten sposób handel internetowy wszedł w model e-commerce 3.0. Na czym on polega? Przedstawiamy w poniższym tekście.
Początki E-commerce – model 1.0
Powstanie sklepów internetowych zmieniło nie tylko podejście konsumentów do robienia zakupów, ale też obraz handlu w ogóle. I choć dzisiaj e-sklepy to oczywistość, to ścieżka e-commerce do sukcesu była dość wyboista.
Początki e-commerce można datować na końcówkę lat 90. i początek 2000. Model, który wtedy był stosowany w sprzedaży internetowej, opierał się na odkrywaniu potencjału internetu. E-sklepy, które powstawały na przełomie wieków funkcjonowały na zasadach handlu stacjonarnego. Często stanowiły zaledwie dodatek do standardowego biznesu.
Po jakimś czasie przedsiębiorcy zorientowali się, że e-commerce jest odpowiedzią na słabe punkty sprzedaży stacjonarnej. E-handel wykluczał kupno czy wynajem lokali, potrzebę zatrudniania przedstawicieli handlowych oraz skomplikowany proces sprzedaży (który występował w handlu stacjonarnym). E-sklepy pozwalały także docierać do znacznie szerszej bazy klientów. Te wszystkie czynniki przysłużyły się powstaniu nowych, dużych sklepów internetowych, które zaczęły odnosić sukces.
Początek e-commerce to tzw. Model 1.0, który pomimo tego, że wprowadził handel do sieci, nie pozwolił wyjść sprzedawcom poza tradycyjny model kupno-sprzedaż. Brakowało w nim zwrócenia się ku klientowi końcowemu, który w erze galopującego kapitalizmu stawał się coraz bardziej wymagający.
E-commerce zaczyna się rozwijać – model 2.0
O tym, że komfort klienta jest w e-commerce jedną z podstaw, merchanci zorientowali się dość szybko. Na początku XXI wieku zaczęli szukać rozwiązań, które pozwolą im nie tylko przyciągnąć konsumentów, ale też zbudować dla nich całe doświadczenie sprzedażowe. Chodziło o stworzenie nowej jakości, która odróżniłaby handel stacjonarny od internetowego. Ta potrzeba została zrealizowana w ciekawy sposób. E-sklepy przeszły ogromną metamorfozę i stały się samodzielnymi portalami multimedialnymi, które nie tylko pozwalają na sprzedaż, ale też angażują klientów w proces zakupowy.
Na potrzeby sklepów w modelu e-commerce 2.0 powstały liczne narzędzia, z których (często w udoskonalonej wersji) sprzedawcy używają po dziś dzień. Są to m.in. rekomendacje produktów, systemy łatwych płatności, połączenie z mediami społecznościowymi czy też reklamy wykorzystujące sztuczną inteligencję. Nowe funkcjonalności nie tylko ułatwiły sprzedaż, ale też pozwoliły klientom końcowym na znacznie większą samodzielność w procesie zakupowym.
Model e-commerce 2.0 skoncentrował się na poprawie doświadczeń klienta i większej interakcji z konsumentem. Sklepy internetowe zaczęły odnosić ogromny sukces, a platformy dostarczające dla nich rozwiązania przeżyły prawdziwy rozkwit.
Nowa era e-handlu – model 3.0
Według zagranicznych portali branżowych, kolejny model e-commerce zaczął się kształtować już w 2013 roku. Jak przewidywali już wtedy specjaliści, miała to by nowa era, w której prym będą wieść urządzenia mobilne, omnichannel i media społecznościowe. I nie pomylili się. O ile wejście handlu internetowego w model 3.0 przez wiele lat kształtowało się stopniowo, o tyle pandemia koronawirusa zmusiła zarówno sprzedawców, jak i dostawców rozwiązań e-commerce do wskoczenia na głęboką wodę.
Model 3.0 jest odzwierciedleniem pełnej społecznej dojrzałości cyfrowej, w której zarówno sprzedawcy, jak i dostawcy platform e-commerce, byli zmuszeni znaleźć sposoby na udoskonalenie szybkości dokonywania transakcji, obsługi klienta, uproszczenie ścieżki zakupowej, łatwej i prędkiej dostawy - przy jednoczesnym utrzymaniu standardów z modelu 2.0.
Model 3.0 jest wymagający, bo przymusza e-commerce do przeniesienia środka ciężkości z atrakcyjnego wyglądu sklepu, na solidną i zaawansowaną technologią. Platformy trzeciej generacji muszą proponować bezawaryjną infrastrukturę, zwiększenie konwersji, dobrą infrastrukturę, połączenie dla sklepów online i offline, większą personalizację, rozwinięcie cyfrowych strategii oraz lepszą obsługę.
E-commerce 3.0 pozwala sprzedawcom na rozszerzenie działalności na różne rynki, śledzenie klientów, którzy korzystają z różnych urządzeń, analizę potrzeb kupujących, połączenie biznesu z social media, prowadzenie remarketingu, korzystanie z inteligentnych reklam Google, chatbotów oraz większą interakcję z klientami.
W e-commerce 3.0 wpisują się tylko niektóre dostępne na rynku platformy. A konkretnie te, które korzystają z rozwiązania headless frontend, w którym mocny back-end jest oddzielony od front-endu (łączą się za pomocą API). Na czym to polega? Headless frontend składa się z bazy danych, Api i panelu administracyjnego. Dzięki temu dane, które są znajdują się w bazie i front end są kompatybilne, ale nie mają na siebie bezpośredniego wpływu. To rozwiązanie pozwala stworzyć dowolną warstwę wizualną i nieograniczoną liczbę wariantów. Do tego gwarantuje szybkie działanie, czytelne przedstawienie treści, które dodajemy na różnych urządzeniach jednocześnie, możliwość wprowadzenia zmian w systemie, bez wpływu na warstwę wizualną. Jednak przede wszystkim headless frontend to szybkość działania i znacznie większe bezpieczeństwo w przechowywaniu informacji.
Pomimo tego, że headless frontend jest rozwiązaniem, które znakomicie rozwiązuje wiele bolączek e-commerce (np. niweluje awaryjność podczas pików sprzedażowych) to bardzo trudno zbudować i utrzymać tego typu platformę. Na polskim rynku jest niewielu specjalistów, którzy potrafią administrować takimi systemami. W tym momencie rodzime platformy e-commercowe, które korzystają z headless frontend i pozwalają swoim użytkownikom wejść w świat e-commerce 3.0 to popularne marketplace’y oraz dostawca otwartego SaaS IdoSell.
Na horyzoncie - model 4.0
Choć użytkownicy internetu od dość dawna są już mentalnie w modelu e-commerce 3.0, to nie wszystkie platformy (a co za tym idzie sprzedawcy, którzy z nich korzystają) są gotowe na przejście do tej generacji. W związku z tym przedsiębiorcy powinni już teraz zacząć zwracać uwagę na to, w jakim modelu funkcjonuje ich sklep. Szczególnie, że na horyzoncie majaczy już model e-commerce 4.0, który będzie polegał na zakupach predykcyjnych, w których sztuczna inteligencja pozwoli e-biznesom na znacznie większą i bezkontaktową sprzedaż.
E-commerce w niedalekiej przyszłości zacznie korzystać z rzeczywistości wirtualnej, rozszerzonej, możliwości robienia zakupów głosowo. Dla firm, które nadążyły za rozwojem i wdrożyły już systemy 3.0, przejście do kolejnego modelu nie będzie trudne. Po prostu płynnie przejdą do nowych narzędzi i pełnej automatyzacji sprzedaży.